poniedziałek, 8 lutego 2021

Zombie Chopper - relacja z poznawania systemu i sesji


Pierwszy raz o Zombie Chopper usłyszałem zaraz po zbiórce na Słowianie: Mitologiczna Gra Fabularna. Napisał do mnie autor Słowian Wojciech Wons z pytaniem, czy nie chciałbym zostać patronem gry fabularnej Przemysława Ławniczaka, którego powinienem kojarzyć z ozdabiania jego gry i rysunków w kilku innych systemach rpg. Gra, nad którą obecnie pracuje ma być w klimatach postapo... Bez wahania zgodziłem się i po chwili z Przemysławem nawiązaliśmy kontakt.

Po krótkiej rozmowie wiedziałem już, że Przemysław Ławniczak to artysta, mający na koncie grę fabularną Psia krew, a jego prace znalazły się, chociażby w Wolsungu czy dodatku do Neuroshimy.

Swoim sposobem przygotowałem kilkanaście pytań do wywiadu, który miał dotyczyć gry jak i jej twórcy. Przeczytacie go tutaj. (Do tej pory wyszło ich cztery części)

„Pić, żeby przetrwać. Przetrwać, żeby pić."

"Zombie Chopper to gra fabularna o przetrwaniu w świecie spustoszonym przez wirusa, który zamienił ludzi w zombie, wyniszczył rośliny, a zwierzęta zmutował w bestie. Jedynym remedium jest alkohol, a nielicznymi ocalałymi są motocykliści zrzeszeni w gangi, które w dzień zagłady zorganizowały ogromną libację. Trzeba utrzymywać promile we krwi, żeby nie zostać żywym trupem.”


Od pierwszej chwili na bieżąco śledziłem poczynania nad pracami podręcznika, z każdą chwilą wkręcają się w ten projekt coraz bardziej i niecierpliwie odliczałem czas do zbiórki, która po przesunięciu "z okazji prawdziwego wirusa" nastąpiła 14 czerwca w samo południe i zakończyła się ufundowaniem gry.

W trzecim wywiadzie zadałem pytanie:

„Jak się czujesz ze swoim hasłem reklamującym system: „Pić żeby przetrwać, przetrwać żeby pić” kiedy w obecnych czasach okazało się ono prorocze?

"Niestety tak się złożyło, że żyjemy w czasie pandemii, też zagraża nam wirus, który na szczęście nie zamienia ludzi w zombiaki, chociaż zbiera swoje żniwo okrutnie. Nie czuję się z tym wcale komfortowo, wolę całym sercem żeby śmiertelne choroby, zabijanie, wypadki i inne nieszczęścia przeniosły się całkowicie do sfery wyobraźni i w świat fikcji.


Śledząc kolejne doniesienia o postępach w pracy nad grą pod postacią grafik zapełniających się flaszek, zastanawiałem się nie na żarty jak dostosować zawartość i "mechanikę picia" do warunków, w których prowadzę przygody dzieciom i młodzieży. "Mając na uwadze młody wiek graczy, wszystko trzeba przedstawić w sposób odpowiedni, rozbudzając przede wszystkim wyobraźnię, nie stracić nic z klimatu systemu i jednocześnie nie czyniąc w umysłach spustoszenia. Sprawić, żeby po rozegraniu pierwszej sesji, chciałyby wrócić do wcielania się w swoje postacie." Powtarzam te słowa od wielu lat.

Ale jak zwykle dzieci są bezbłędne i podmieniliśmy kilka motywów, mianowicie piwo zastąpione zostało przez herbatę, wódka przez wodę, wino przez sok malinowy z Biedronki, a bimber miała odgrywać Coca Cola. My pijemy przede wszystkim dużo herbaty, wydaje się, że balans w grze został zachowany i inteligentnie nie szaleliśmy.

Stary Wujek to nie jest profil typowo erpegowy, wszak od 2012 roku umieszczam na nim rzeczy przeróżne, własne opowiadania i „oskarowe” filmy z jutuba. Wszystko zmieniło się  10 listopada 2018 kiedy wrzuciłem pierwszą, poważną relację z przygody do Cthulhu, ogrywaną z dziećmi "zanim stało się to modne" Teraz wszyscy erpegują z dzieciaczkami ;) Oczywiście popluwam sobie, ale z takim cytatem odnośnie mojego wpisu spotkałem się w Internecie. Potem nadeszło promowanie Słowian, których nie opuszczam do tej pory.  

Zainspirowany przeczytanymi informacjami ze świata Zombie Chopper napisałem opowiadanie, które możecie znaleźć na facebookowym profilu Zombie Chopper

Promowałem Zombie Chopper jak na dobrego patrona medialnego przystało w kilku swoich miejscach w Internecie (Jestem Wielkim Spamerem), ale skoro to gra postapo, pisałem o niej na Trzynastym Schronie, gdzie fanów tego gatunku jest cała rzesza. Od czasu rozpoczęcia promowania do wydrukowania podręcznika odezwało się do mnie osobiście kilka zainteresowanych osób, które z tego co wiem, grę później nabyły. Wygrana!


Nastał 13 października 2020, a na moją skrzynkę pocztową przychodzi mejl:

Drodzy Wspierający!

Oddaję w Wasze ręce grę fabularną Zombie Chopper w formie PDF. Zanim oddam plik do drukarni w najbliższy poniedziałek (19.10.20)…

No to hop! Jeszcze tego samego dnia wydrukowałem rozdział "Tworzenie postaci" i w okrojonym gronie zaczęliśmy kreować bohaterów. W kolejnych dniach cała nasza drużyna posiadała własne karty postaci i dużo dyskutowaliśmy na temat realiów, w których przyjdzie nam grać. (Dzieci mniej więcej znają kulturę postapo, nie były zaskoczone. Ale mając takiego Wujka, nic nie jest owiane już tajemnicą…) Zgodziliśmy się, że powinniśmy pominąć kilka motywów, a po zmianach ostatecznie stwierdziliśmy, że z klimatu gry nic nie ubyło.

9 listopada 2020 Przemysław dostał z drukarni cały nakład gry, tydzień później miał wszystko popakowane i gotowe do wysyłki dla Wspierających, a tego samego dnia, uraczywszy się kielonkiem  „dobrze zmrożonej substancji. (Moc jest z nami)" szedłem do paczkomatu po swoje egzemplarze, czemu dałem wyraz w filmie:




Przyszedł dzień, w którym na spokojnie rozsiedliśmy się w salonie, przygotowaliśmy odpowiednie trunki i zaczęliśmy grać. Nie wymądrzałem się i rozegraliśmy przygodę z podręcznika napisaną przez autora Słowian Wojciecha Wonsa. Historia klimatyczna i przyjemna, doskonale wprowadzająca w świat i mechanikę. Doskonale wprowadzająca – proszę zapamiętać moje słowa. Nie będę jej streszczać, oprócz kilku dodanych przeze mnie momentów, kosztem niewielu obciętych, poprowadziłem ją zgodnie z zamysłem jej twórcy.

Zombiaki nie dały nam rady, a moja drużyna na koniec przygody była wniebowzięta. Pierwszy raz zagrał z nami chłopak, któremu spodobały się gry rpg i już po tej pierwszej sesji oznajmił, że on też chce prowadzić Zombie Choppera. Tedy dałem mu podręcznik, powiedziałem: „Ucz się zasad, tu masz ich skrót (przygotowany przez Przemka Ławniczaka) myśl nad przygodą i jazda". Po tradycyjnym "Co Wam się podobało, a co nie?" młodzież grzecznie rozeszła się do łóżek. Czyli byli tak podnieceni, że siedziałem z nimi do późna i rozmawialiśmy o życiu i grach rpg.


Kolejnego dnia poprowadziłem już własną przygodę dodając do postapo mnóstwo starowujkowej fantazji. Dzieci na koniec krzyczały „jeszcze”. Byliśmy w Dolinie Klaksonów. Musicie wiedzieć, że ludzie po przemianie w zombie, stali się żywymi przygłupami, którzy nie potrafią otwierać żadnych drzwi. Wypadek na autostradzie tuż przed rozprzestrzenieniem się wirusa (a może to właśnie on doprowadził do kraksy??!?) spowodował, że utworzył się wielokilometrowy korek, a przemienieni, łbami swymi pustymi z braku lepszego zajęcia do tej pory walą w kierownice aut, w których siedzą. Szalony naukowiec Herbert West (nawet do Kucyków rpg wsadziłem motyw mi miłe, proszę się nie dziwić) wstrzykiwał w złapanych zombiaków substancję, która miała ich przywrócić do żywych. Biedaczek miał za mało czasu na opracowanie odpowiedniej śmiercionki, tfu! szczepionki i... miał też za mało Atletyki, Czujności... W każdym bądź razie nie udało mu się na tę chwilę nic zrobić. Ratowaliśmy też damę z opałów. Jednostrzałówka. Czekamy na kolejne sesje.

Ci, którzy nie wiedzą, niech przyjmą za pewnik, że granie z młodymi graczami różni się zdecydowanie od tego czego się doświadcza z dorosłymi.

Przy jakiej muzyce przyjemnie się gra w tę Zombie Choppera? Przy ścieżce dźwiękowej z dwóch pierwszych Falloutów. Dziękuję!

Jeżeli chodzi o wydanie podręcznika… To jest tak: Jeżeli w gry komputerowe grało się kiedy miały one dwa kolory, a pierwsze sesje prowadziło się z pokserowanych podręczników pobrudzonych masłem z kanapek, to takie osoby jak ja (a może tylko ja?) nie zwracają uwagi na jakość wydania. Ale Zombie Chopper miło trzyma się w rękach, miękka okładka pasuje idealnie, ilustracje są klimatyczne, a tło stron ma kolor Piasku Pustkowi.

Polecam zagrać! Filmowy klimat rozgrywki :) 

Zombie Chopper


Stary Wujek


Tworzenie postaci do gry:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz