Deszcz cichutko uderzał o szklany dach mieszkania na 20
piętrze w jednym z nowojorskich bloków. Było już późno po 10 rano, a
właściciel domu jeszcze mocno spał w swoim rozbebeszonym łóżku. W całym
mieszkaniu panował istny bałagan. Były tam porozrzucane ubrania, butelki,
przewrócona szafa z książkami, a słuchawka luźno zwisała z telefonu
przymocowanego na ścianie. Całość ta niekorzystnie wpływała na ocenę
właściciela. Chociaż książki, które leżały koło szafki: S.W.A.T - Rufiego,
Złamany Miecz - Thythwacka oraz Ostatni Rozkaz - Kubańczyka były największymi
bestsellerami na świecie. Takich książek nie mógł posiadać byle kto, samo zero,
tylko człowiek inteligentny, bogaty, zajmujący dobre stanowisko w pracy,
zarabiający duże pieniądze. I rzeczywiście, w łóżku spał Zbigniew Hopkins -
prawie najlepszy agent FBI w kraju. To on w roku 1998 był na koncercie
Kosynierów i wyszedł rozebrany do naga na scenę. To on pomógł przejść starej
babci przez ulicę, a później ją zabił bo mu podziękowała. To on jako dobry
obywatel swojej ojczyzny przeleciał córkę Billa Clintona. Wszystko to
świadczyło, że był on jednak kompletnym idiotą, ale nie do końca. Miał swoje
mieszkanie, a tam w Stanach, za gówno nie dostaje się kanciapy.
Bohater w swoim mieszkanku.