- Wujku, wujku, opowiedz nam jakąś
historię - prosiły dzieci, które leżąc na podłodze salonu, wymościły sobie z
koców i poduszek wygodne posłania.
- No, ale przecież wszystkie już
słyszałyście, nie znam więcej historii, które mogłyby Was zainteresować. – odpowiedziałem,
wiedząc, że skoro już na mnie czekają, to muszę coś wymyślić. A zrobię to jak
zwykle, z nieskrywaną radością.
- No
wujku, prosimy. Na pewno jakąś jeszcze znasz.
- Uwierzcie mi, że opowiedziałem wam już
całą napisaną fantastykę, fantastykę naukową,
a na horrory to jesteście jeszcze za mali. – próbowałem fałszywie oponować.
a na horrory to jesteście jeszcze za mali. – próbowałem fałszywie oponować.
- To może teraz zupełnie coś innego!
Historię obyczajową! Słyszałam, że jest
coś takiego – powiedziała jedna z dziewczynek.
- Obyczajową, mówicie? A wiecie, że znam
taką jedną…
Wszystko ma swój
początek. Każda historia zaczyna się od pewnych sytuacji, rzeczy lub osób, które kształtują dalsze wydarzenia.
Posłuchajcie o Alicji,
która w tym roku, z wielką ochotą poszła do pierwszej klasy. Choć bardzo
podobała się jej nauka, nowi znajomi, obiady w stołówce były pyszne, a opowieść
na to jeszcze nie wskazuje, była smutną dziewczynką.
I nie jest tak, że
jej rodzice byli złymi ludźmi, jak można byłoby przypuszczać. Bo chyba tymi
torami poszło Wasze rozumowanie? Po prostu cały ich wolny czas, zajmowało
rozstrzyganie dorosłych problemów, nieznanych małej dziewczynce. A ona, tak jak
każde dziecko, potrzebowała pozytywnych wrażeń.
Nawet, gdy niektórzy
ludzie bywają źli, to może tak się zdarzyć, że są rodzicami osób, od których wszystko ma swój początek. I tak też było w tej historii.
Mała Alicja, chociaż
siedmiolatka, marzyła o czymś nowym. Pewnego razu, poszła z wycieczką szkolną do Biblioteki Miejskiej, mieszczącej się w Domu Kultury. Z
uwagą wysłuchała, kiedy miła pani bibliotekarka opowiadała o miejscu, w
którym się znaleźli. Ale jak to bywa w obecności koleżanek z klasy, nie umiała
na dłużej skupić się na słowach pani. Interesowały ją bardziej śmichy i chichy,
ponieważ ogromnie spragniona była uśmiechu na buzi. Pod koniec zajęć w bibliotece, wybrała książkę z kolorowymi rybkami na
okładce i wrzuciła ją do plecaka.
W domu, gdy już
odrobiła lekcje, pobawiła się pluszowymi zwierzakami i lalkami, zamalowała
kilka kartek wesołymi obrazkami oraz zjadła kolację, usiadła znudzona na łóżku, zastanawiając się co ma począć dalej. Przypomniała sobie o książce,
którą miała w plecaku i wyjęła ją. Obejrzała okładkę, przekartkowała stronice i zaczęła
czytać pierwsze zdanie. Nagle stała się rzecz niesamowita. W jej
głowie pojawiły się obrazy. Siedziała zdumiona, zapatrzyła się w okno i czuła,
że coś zaczyna się w niej rodzić. Wizja dotyczyła tego, co przeczytała.
Spojrzała ponownie na czarne literki na biały tle i chwilę później już ich nie
zauważała. Znalazła się w książce. Scenerie zmieniały się, postacie do siebie
mówiły, czuła zapachy i smaki. I mogłoby to chyba trwać w nieskończoność, gdyby
nie poszturchiwania przytulonej do niej mamy, która uważnie przyglądała się
temu co robi córka.
Na moment Alicja
posmutniała, wyrwana ze swojego bajecznego świata, ale szybko zrozumiała, że
dostała to, o czym od dawana marzyła, chociaż nie umiała jeszcze tego dokładnie
sprecyzować. A tu proszę, Fantazja stała się jej Przyjaciółką.
Po wieczornej
kąpieli, tuż przed zgaszeniem światła i całusem na dobranoc, dokończyła
rozdział. Z chusteczki higienicznej zrobiła zakładkę i kładąc książkę na szafce
nocnej, nie mogła doczekać się kolejnego dnia.
Rano, gdy tylko się
obudziła, zapytała taty, czy kiedy odbierze ją za szkoły, pójdą razem do
biblioteki. Tata zgodził się, pogratulował zaskakującego pomysłu, jak na tak
małą dziewczynkę, i po śniadaniu, porannej toalecie, ruszyli wspólnie do
szkoły.
Gdy lekcje się
skończyły, zgodnie z obietnicą, poszli do biblioteki. W wejściu, tata spotkał
pana Tomasza i zaczęli o czymś cicho dyskutować. Alicja nieśmiało wkroczyła
pomiędzy regały, na półkach których, pod sam sufit, niczym kamienie w murze,
ciasno stały książki. W kilku miejscach znajdowały się doniczki z luźno
zwisającymi pędami listków. Stawiając wolno kroczek za kroczkiem, rozłożyła
ręce szeroko i samymi opuszkami palców, delikatnie dotykała grzbietów książek.
Niektóre były chropowate, inne śliskie, obłożone folią. Powoli, lecz
nieustępliwie, idąc po miękkim dywanie, zagłębiała się w biblioteczny labirynt.
Nad głową przyjemnie mruczały długie lampy, dające jasne światło, które jako
jedyne mąciły ciszę. Skręcała raz w prawo, raz w lewo. Wszędzie stały
różnokolorowe książki. Jedne były grube, inne niewielkie i miały przeróżne
kolory. Zapach papieru i kurzu zrobił na niej niesamowite wrażenie. Kilka razy
odetchnęła głęboko, aż w pewnym momencie usłyszała cichą, lecz ożywioną rozmowę
dochodzącą zza grubej ściany książek. Była wychowana ze świadomością, że
pewnych rzeczy, takich jak podsłuchiwanie, nie powinna robić, ale to było
silniejsze od niej. Dwie starsze dziewczyny rozmawiały o jakichś małych
ludziach, wędrujących przez puszczę i pomiędzy górami, by do ognistej lawy
wrzucić pierścień. Mówiły też o białowłosym rycerzu, który wraz z
dziwnymi kompanami, pędził przez świat w poszukiwaniu ukochanej dziewczynki,
nazywanej przez niego córką. Usłyszała także o świecie, który istnieje na
żółwiach i niewidocznym uniwersytecie? Alicja nic z tego nie rozumiała i prędko
zorientowała się, że lepiej wrócić do taty.
Gdy go znalazła, przeszli
do działu z książkami dla dzieci, mijając po drodze czytelnię, gdzie kilka osób, popijając herbatę na
kanapach, w skupieniu czytało książki i gazety, co jakiś czas notując coś w
wielkich zeszytach lub laptopach.
Po powrocie do domu,
dziewczynka sprawnie odrobiła lekcje i dorwała się do wczoraj zaczętej książki.
Bardzo szybko ją ukończyła. To była pierwsza, tak długa książka, którą
samodzielnie przeczytała. Postanowiła zapisywać w pamiętniku wszystkie
przeczytane pozycje.
I musicie uwierzyć,
że czytanie stało się jednym z ulubionych zajęć Alicji. W szkole okazało się,
że jej dwie koleżanki oraz kolega znają te same publikacje. Wspaniałą zabawą
było opowiadanie w większym gronie o przygodach poznanych bohaterów. Po
zajęciach szkolnych, kiedy siedzieli w świetlicy, malowali kredkami
najciekawsze sceny z książek, a nawet próbowali wymyślać ich inne
zakończenia.
Każde odwiedziny w
bibliotece były niezwykłym wydarzeniem, prawie świętem. Co kilka dni
przychodziła tam z rodzicami lub babcią, żeby wymienić książki na nowe. Panie
bibliotekarki poznały już ją dobrze i polecały takie, które na pewno by
jej się spodobały.
Któregoś razu, Alicja
dowiedziała się, że do biblioteki, na spotkanie autorskie, przyjdzie autorka
jej ulubionych książek. Za kieszonkowe, z najlepszej… i jedynej księgarni w mieście, wykupiła wszystkie tytuły z
tej serii, ponieważ mama powiedziała jej, że w czasie takich spotkań, można dostać autograf i dedykacje. Alicja nie mogła
się doczekać tego dnia.
A kiedy nadszedł, nie potrafiła
usiedzieć w miejscu i kazała rodzicom szybko wychodzić z domu. W obszernej sali Domu Kultury zebrało się mnóstwo rówieśników Alicji,
którzy też przyszli z rodzicami posłuchać zaproszonego gościa. Dziewczynka
cieszyła się w głos, piszczała i klaskała w dłonie. Słuchała o tym, jak
powstają jej ukochane książki, oraz o tym, że już niedługo zostanie wydana
kolejna, w której bohaterowie będą przeżywać nowe, niezwykłe przygody. Ach, cóż
to był za emocjonujący dzień. Alicja dostała dedykację, autografy w każdej
książce, a zdjęcie z autorką, które zrobił jej tata, wisi na ścianie nad
łóżkiem. Nie spodziewała się, że tyle osób w mieście może czytać te same
książki co ona. Podczas tego wydarzenia poznała kilku nowych znajomych i utrzymuje z nimi kontakt do dzisiaj. Takie spotkania autorskie są czymś niewątpliwie wyjątkowym.
Po powrocie do domu,
rodzice posadzili Alicję na kanapie między sobą i zaczęli opowiadać, o tym, że
oni też kiedy byli dziećmi, lubili się bawić, mieli swoje ulubione książki
i bohaterów. Całe szczęście, że był piątek, bo opowieściom nie było końca.
Alicja usłyszała mnóstwo przedziwnych historii i dopiero po północy udała się
do Krainy Snów.
Następnego dnia przed
południem, cała rodzina wybrała się na spacer po parku. Słońce świeciło i można
było bez przeszkód pobiegać po suchych liściach i zbierać kasztany. Zmęczona
Alicja, przycupnęła zasapana na ławce i zapytała mamy, co jeszcze ciekawego
można robić w bibliotece. Tata wyjął telefon i na stronie internetowej
biblioteki przeczytał, że akurat dzisiaj, nad zalewem odbywa się „wydarzenie
literacko – kulinarne – Danie dla Mola”
Postanowili
natychmiast tam pójść. Uczestnicy imprezy mieli za zadanie odnaleźć w przeczytanych książkach opis pysznego dania i przyrządzić go dla
publiczności. A wszystko to było okraszone dobrą atmosferą, cytatami i zapachami, od których
można było dostać kręćka z rozkoszy. Alicji najbardziej smakował bigos z Pana
Tadeusza i pierniczki Kubusia Puchatka.
I wtedy nasza mała
bohaterka zrozumiała, że biblioteka to nie tylko budynek czy też wielkie
pomieszczenie wypełnione po brzegi książkami. Biblioteka jest wszędzie tam,
gdzie ludzie czytają książki. Mówi się, że kto je czyta, żyje podwójnie.
Wówczas zobaczyła na sali wielu ludzi w różnym wieku. W ich oczach odbijały się
literackie światy..
Któregoś razu, Alicja
chciała skorzystać z czytelni biblioteki i odrobić lekcje. Poprosiła mamę o
towarzyszenie podczas realizacji tego pomysłu. Kiedy robiła pracę domową, a
szło jej to naprawdę sprawnie, mama w tym czasie w komputerze przygotowywała
pismo do pracy. Ludzie będący na miejscu, uśmiechali się życzliwie do małej
czytelniczki. Kiedy skończyła, spakowała zeszyty i ucięła sobie ze starszą panią
miłą pogawędkę na temat szkoły. Okazało się, że jest ona emerytowaną
nauczycielką języka polskiego. Alicja dowiedziała się również, że za kilka dni,
biblioteka organizuje festyn rodzinny.
I rzeczywiście, wracając z mamą do domu, zauważyła, że na
tablicach ogłoszeniowych wiszą kolorowe plakaty zapraszające na wspólną zabawę.
Jako atrakcje, wymieniono: gry i zabawy dla dzieci, konkursy sportowe, występy artystyczne dzieci i młodzieży
oraz wiele innych.
Życie jej i rodziców
stało się wesołe. Biblioteka organizowała wiele atrakcji, z których Alicja
korzystała, kiedy tylko mogła. Uczestniczyła w feriach, wspólnym czytaniu i oglądaniu bajek, spotkaniach autorskich z twórcami książek, których osobiście
jeszcze nie znała, ale rodzice się w nich zaczytywali. Cieszyła się, że z
czasem będzie poznawać inne książki, które nie mają zbyt wielu obrazków na
stronach lub nie mają ich wcale. Ale teraz była skupiona na swoich, dziecinnych
historiach. Dom Kultury, w którym mieści się biblioteka to również interesujące
miejsce. Odbywają się tam zajęcia taneczne, plastyczne, teatralne, wokalne,
działa nawet chór, a starsze dzieci mogą uczestniczyć w spotkaniach
Młodzieżowej Inicjatywy Kulturalnej. W dużym holu można pograć w ping ponga, a
w pozostałych salach organizowane są galerie malarskie. Podczas jednej z wizyt
w bibliotece, dziewczynka usłyszała śpiewy. To nie były zwykłe piosenki znane
z radio czy telewizji. Te usłyszane teraz brzmiały całkowicie inaczej i można
je było zrozumieć. Zaciekawiona przysłuchiwała się im uważnie. Pani
bibliotekarka wyjaśniła, że to śpiewają panie z Klubu Seniora. Kompetentni
pracownicy bibliotek to skarb.
Po nowym roku odbyła
się Gala Czytelnika Roku. Jak nie trudno się domyślić, Alicja wygrała tę edycję
w kategorii dziecięcej. Co ciekawe, jej babcia, zajęła pierwsze miejsce jako
dorosła czytelniczka. Po skończonej imprezie, w kawiarni artystycznej,
mieszczącej się na parterze Domu Kultury, przy ciastku i soku pomarańczowym,
czas minął im bardzo przyjemnie Alicja zauważyła jak
biblioteka łączy całą społeczność. Poznała ludzi w różnym wieku, którzy
spędzali wśród książek w czytelni oraz na organizowanych przez bibliotekę
imprezach, swój wolny czas. Pomimo internetowego katalogu zbiorów, nigdy z
niego nie korzystała. Wolała przekładać papierowe kartoniki. Była świadkiem
zajęć dla ludzi dorosłych, gdzie uczyli się oni między innymi jak korzystać z
komputera i Internetu. I tak mijały jej lata…
Aż nastał czas, gdy
samodzielnie rozwiązała tajemnicę, która dręczyła ją od dzieciństwa. Odkryła o
czym kilka lat temu rozmawiały dziewczyny za ścianą książek, kiedy wraz z tatą wybrała się pierwszy raz do biblioteki. Zrozumiała, że pierścień
wrzucony do lawy miał miejsce w Trylogii Władca Pierścieni – Tolkiena. Smutny
rycerz poszukujący córki, to tak naprawdę Wiedźmin, łowca potworów z książek
Sapkowskiego. Niewidoczny Uniwersytet zaś znajduję się w Świecie Dysku, stworzonym przez Pratchetta. Otwierał
się przed nią nowy, inny świat, do którego zamierzała wkroczyć szybko, nie
zwlekając stania na progu.
Już jako uczennica
szkoły średniej, wybrała się na odbywające się w bibliotece warsztaty
literackie. Do tej pory, pisała jedynie wypracowania na języku polskim, ale
dopiero tam, uświadomiła sobie, że samodzielnie może kreować historie i
przychodzi jej to dość łatwo. Uczestnicy warsztatów, wspólnie stworzyli ciekawą
opowieść, którą pamięta do dzisiaj. Zaczęła pisać opowiadania na bloga i różne
strony internetowe. Wygrywała konkursy organizowane przez czasopisma i pierwszy
raz pomyślała o napisaniu własnej książki. Czasami czuła się źle w czasie
pisania, gdy akurat „wena nie przelatywała nad jej domem”. Ale kiedy nie
pisała… było jeszcze gorzej. Uwielbiała czuć, jak świat realny koliduje
z tymi wymyślonymi. Człowiek, który czyta książki żyje dwa razy, ale ten, który
je tworzy, żyje niezliczoną ilość razy, znajdując się przy tym w różnych
miejscach.
Swoją pierwszą
książkę napisała dla dzieci i młodzieży. W czasie spotkania autorskiego
widziała dużo uśmiechniętych twarzy. Siedziała na tej samej sali co kiedyś,
tylko po przeciwnej stronie. Teraz to ona sprawiała radość innym. A wszystko to
dzięki bibliotece i pracującym tam ludziom pełnym pasji.
- Koooooniec – powiedziałem.
- Oooo – westchnęły dzieci. To
nieprawdopodobna historia, chyba jest zmyślona?
- Jeśli wykluczy się to, co niemożliwe,
to, co pozostanie, choćby było mało prawdopodobne, nie jest warte długiego
siedzenia na podłodze z podkulonymi nogami, kiedy można zjeść podwieczorek? Co
o tym sądzicie?
- A tu się z wujkiem zgadzamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz