sobota, 5 grudnia 2015

Aktywny w Szaleństwie ...i Ossobliwościach Muzycznych




Trzask wyłącznika zasygnalizował, że woda w czajniku właśnie się zagotowała. Opierająca się o blat kuchennej szafki kobieta leniwie otworzyła oczy wracając z zadumy do rzeczywistości. Myślami była w domu, w ciepłym, zazwyczaj niezaścielanym łóżku. Nocna zmiana w pracy zapowiadała się jak zwykle ospale, lecz miała nadzieję, że filiżanka aromatycznej, mocnej kawy - jedna z wielu, którą jeszcze wypije - wprowadzi ją w odpowiedni środoczwartkowy nastrój.

Zalała zawartość porcelanowego naczynia wodą i zanim wyszła z kuchni skusiła się na pierwszy łyk. Zapach i smak podziałały krzepiąco. Zgodnie z rytuałem praktykowanym przez lata, ponownie zwilży usta, kiedy wejdzie do realizatorki, zasiądzie przy komputerze i włączy pierwszy utwór zaczynający kolejną audycję radiową. Pracuje jako realizator w Polskim Programie Trzeciego Radia i nie zamieniła by tej pracy na żadną inną.

Wychodząc z pomieszczenia z filiżanką kawy w jednej ręce i aktualnie czytaną książką w drugiej, kątem oka uchwyciła ruch na słabo oświetlonym o tej porze, długim korytarzu. Gdy odwróciła głowę w tamtą stronę wydawało jej się, że za jednym z załomów bezszelestnie znika wysoka, chociaż przygarbiona postać w długiej, czarnej pelerynie. Nie miała czasu by zawrócić i dogonić tego człowieka. Niestety nie mogła sobie teraz przypomnieć kto to był, ale miała wrażenie, że doskonale go zna...

Kilka minut przed północą, kiedy skończyła się audycja „Gitarą i Piórem”, wymieniła kilka uwag ze swoją poprzedniczką kończącą zmianę i rozsiadła się w końcu wygodnie na miękkim fotelu. „Prelude”, otwierający Ossobliwości Muzyczne czekał niecierpliwie w odtwarzaczu.  W studio, przy mikrofonach obok Redaktora siedzieli już goście, rozmawiając ze sobą cicho. W kącie spokojnie spał pies rasy Rhodesian Ridgeback - Watson. Pierwsze dźwięki tajemniczej muzyki popłynęły w eter. Hymn wzywający dusze do stawienia się na muzyczno - literacką ucztę dotrze  do każdej wrażliwej osoby spragnionej subtelnych doznań. Kobieta kontrolując czas wejścia na antenę, zobaczyła, że Redaktor w pośpiechu wybiega z pomieszczenia mówiąc do pozostałych, że zapomniał z samochodu okularów. Zdezorientowana jęknęła cicho- „Nie zdąży”. Wśród zaproszonych wybuchł wesoły śmiech, ktoś chyba opluł mikrofon… Spojrzała na płócienną torbę Redaktora leżącą przy jej nogach, w której znajdowała się skrzyneczka z muzyką na płytach CD. Mogła włączyć jedną z nich i zyskać dodatkowy, cenny czas potrzebny na powrót Prowadzącego. Na szczęście nie było potrzeby… PółRedaktor zdążył.

Parę minut po północy w programie Trzecim. To nie nowina żadna, Ossobliwości Muzyczne…- ” zaczął.


Spokojna już teraz przyglądała się osobom w studio. Natychmiast rozpoznała młodą kobietę o kasztanowych włosach, która rozkładała na stole kartki xero. A więc będzie i czytanka- pomyślała. Miała nadzieję, że nie bardzo straszna, gdyż nie lubiła takich historii. Książka, którą miała przy sobie, należała do zupełnie innego gatunku niż te, czytane w audycji. Mężczyzna z brodą miał na koszulce namalowaną osobliwą makabreskę - księżyc z rogami, a napis dumnie oznajmiał – „Noc jest nasza”. Drugi natomiast, gładko ogolony, nosił koszulkę zespołu Candlemass z czachą przebitą czymś ostrym i układającym się w kształt krzyża. Siostry i Bracia w Ossobliwościach – uśmiechnęła się drwiąco. Przy każdym stała niewielka torba, nie trudno się domyślić - wypchana płytami z muzyką.

Pomiędzy kolejnymi wejściami antenowymi kobieta popijała kawę, słuchała rozmów, zapytana - odpowiadała krótko i przygotowywała kolejne muzyczne kompozycje. Czas płynął przyjemnie, nie tak, jakby musiała siedzieć sama i realizować audycję z „puszki”.

Zasłuchana w znakomite muzyczne dzieło rozmarzyła się, przymykając na chwilę oczy. Dźwięki gęśli i suki biłgorajskiej mieszały się z ciężkimi, bassowymi riffami gitar. Wyobraziła sobie wiejską idyllę. Kolorowy, wiosenny sad o zmroku, uśmiechniętych ludzi palących ognisko i wieżę starego kościoła majaczącą na wzgórzu. Muzyka zanikała, ale jej echo pozostawało ciągle w umyśle zakłócane jakby z daleka czytaną opowieścią. Nie rejestrowała treści, a jedynie zmieniający się tembr głosu, którym hipnotyzowali czytający.

Otworzyła oczy, oblewając się rumieńcem, że pozwoliła sobie na chwilę miłego zapomnienia odpływając w senne wizje. Zdumiało ją, że w reżyserce przygasło światło. To co zobaczyła  przez szybę sprawiło, że poczuła się jak zanurzona w rwącym, lodowatym, górskim potoku. Jedynym źródłem światła w pomieszczeniu było kilka tlących się ogarków ustawionych na stole oraz podłodze. Całe studio zasnuła rzekłbyś gęsta, mleczna mgła, która nie pozwalała dostrzec co dokładnie dzieje się w środku. Z trudem i pewną obawą wytężała wzrok, by ujrzeć w końcu upiornie wykrzywione, woskowe, jakby oblane księżycowym blaskiem twarze. Przerażona, nie mogła się poruszyć. Opowiadanie trwało dalej, czytane na 4 nachodzące na siebie głosy, zmieniało go w niezrozumiałą kakofonię dźwięków.

Chociaż historia dotyczyła miłości, zdrady i pragnienia, przedstawiona była okropnie i z pasyjną intensywnością lała się w niej ludzka krew. Zdrowy umysł nie był w stanie wymyślić takich bluźnierstw. Zaschło Jej w gardle, poczuła macki kosmicznego strachu oplatającego ciało. Stopy, uda, plecy, strach niespiesznie pełzł wyżej w stronę karku i delikatnej szyi. Słuchała o rzeczach, których nie powinno być! 

Dobry Boże! W pomieszczeniu znajdował się ktoś jeszcze! Był to starszy, łysy człowiek z białą brodą. Siedział otoczony różnymi instrumentami, a na kolanach trzymał gitarę. Nagle głosy umilkły i usłyszała ponownie  muzykę! Przecież nic nie włączyła - myślała rozgorączkowana. Redaktor oraz jego goście biesiadowali przy zastawionym tradycyjnymi polskimi potrawami stole, zachowując się przy tym całkiem naturalnie. Dostrzegła parujący półmisek z dziczyzną, chleb, smalec, talerze z kiełbasą poprzetykane wędlinami, kufle wina oraz piwa, dania z grzybów i ryb. Wydawało jej się, że wyczuła woń żurku. Tłuszcz na ustach, brodach i palcach odbijał migotliwe światło ognia. Niesamowitość, mistyczność, faktyczna upiorność bez krzty blasku słońca i życia codziennego – tak myślała na wpół omdlała o sytuacji, której była świadkiem.  

We mgle spostrzegła ruszające się cienie. Nie! To były raczej widma kobiet w luźnych sukienkach z  wiankami na głowie. Delikatnie pląsały dookoła stołu w rytm sielskiej muzyki. Ich białe, kruche i aksamitne dłonie co raz wynurzały się z oparów mgły. Cóż to za bezecna uczta odbywała się na jej oczach?

W kącie siedziała staruszka. Wydawała się być zrodzona z czystej muzyki. Widmowa postać uśmiechała się do realizatorki, a ta zrozumiała, że jest wzywana na tę nieświętą orgię… Poczuła ciepło i rozkosz czasów oraz rzeczy przeszłych. Zasiana do nich tęsknota wiła gniazdo w jej sercu i głowie. Kobieta zapragnęła dołączyć do biesiadujących i…

W jednej chwili wszystko się skończyło. Ocknęła się pół leżąc na konsolecie z głową opartą o ręce.  Nie wiedziała gdzie dokładnie przebywa ani co się stało. Jednak Echo doświadczonej wizji - tak dobrze znane wszystkim Ossobliwym - szybko powróciło, wypełniając ją dojmującą pustką. Gdy pomału podnosiła głowę, w odbiciu szyby przed sobą dojrzała chudą postać o bladej twarzy, ubraną w płaszcz z postawionym wysoko kołnierzem.







Korytarz nocą....



PółRedaktor i Yaho



Córka i ja



"Noc jest nasza!"



Ossobliwości Perełką Radiową Roku 2014! 



Plan narysowany przez Yaha na potrzeby opowiadania ;) 


Po stokroć dziękuję Tosi i Pawłowi za cenne uwagi, które pozwoliły mi zrozumieć jak wygląda praca "na nocnej zmianie" w Trójce! Zdjęcia, które widzicie dostałem od Yaha! :D

Przydatne linki:

1 komentarz: