Trzask
wyłącznika zasygnalizował, że woda w czajniku właśnie się
zagotowała. Opierająca się o blat kuchennej szafki kobieta leniwie
otworzyła oczy wracając z zadumy do rzeczywistości. Myślami była w domu, w
ciepłym, zazwyczaj niezaścielanym łóżku. Nocna zmiana w pracy zapowiadała się
jak zwykle ospale, lecz miała nadzieję, że filiżanka aromatycznej, mocnej kawy
- jedna z wielu, którą jeszcze wypije - wprowadzi ją w odpowiedni środoczwartkowy
nastrój.
Zalała
zawartość porcelanowego naczynia wodą i zanim wyszła z kuchni skusiła się na
pierwszy łyk. Zapach i smak podziałały krzepiąco. Zgodnie z rytuałem
praktykowanym przez lata, ponownie zwilży usta, kiedy wejdzie do realizatorki,
zasiądzie przy komputerze i włączy pierwszy utwór zaczynający kolejną audycję radiową. Pracuje jako
realizator w Polskim Programie Trzeciego Radia i nie zamieniła by tej pracy na
żadną inną.
Wychodząc
z pomieszczenia z filiżanką kawy w jednej ręce i aktualnie czytaną książką w
drugiej, kątem oka uchwyciła ruch na słabo
oświetlonym o tej porze, długim korytarzu. Gdy odwróciła głowę w tamtą stronę
wydawało jej się, że za jednym z załomów bezszelestnie znika wysoka, chociaż
przygarbiona postać w długiej, czarnej pelerynie. Nie miała czasu by zawrócić i
dogonić tego człowieka. Niestety nie mogła sobie teraz przypomnieć kto to był,
ale miała wrażenie, że doskonale go zna...
Kilka
minut przed północą, kiedy skończyła się audycja „Gitarą i Piórem”, wymieniła
kilka uwag ze swoją poprzedniczką kończącą zmianę i rozsiadła się w końcu
wygodnie na miękkim fotelu. „Prelude”,
otwierający Ossobliwości Muzyczne czekał niecierpliwie w odtwarzaczu. W studio, przy mikrofonach obok Redaktora
siedzieli już goście, rozmawiając ze sobą cicho. W kącie spokojnie spał pies rasy Rhodesian Ridgeback - Watson. Pierwsze
dźwięki tajemniczej muzyki popłynęły w eter. Hymn wzywający dusze do stawienia
się na muzyczno - literacką ucztę dotrze
do każdej wrażliwej osoby spragnionej subtelnych doznań. Kobieta
kontrolując czas wejścia na antenę, zobaczyła, że Redaktor w pośpiechu wybiega z pomieszczenia mówiąc do pozostałych,
że zapomniał z samochodu okularów. Zdezorientowana jęknęła cicho- „Nie zdąży”. Wśród zaproszonych wybuchł
wesoły śmiech,
ktoś chyba opluł mikrofon… Spojrzała na płócienną torbę Redaktora leżącą przy jej
nogach, w której znajdowała się skrzyneczka z muzyką na płytach CD. Mogła
włączyć jedną z nich i zyskać dodatkowy, cenny czas potrzebny na powrót
Prowadzącego. Na szczęście nie było potrzeby… PółRedaktor zdążył.
„Parę minut po północy w programie Trzecim.
To nie nowina żadna, Ossobliwości Muzyczne…- ” zaczął.
Spokojna
już teraz przyglądała się osobom w studio. Natychmiast rozpoznała młodą kobietę
o kasztanowych włosach, która rozkładała na stole kartki xero. A więc będzie i czytanka- pomyślała.
Miała nadzieję, że nie bardzo straszna, gdyż nie lubiła takich historii.
Książka, którą miała przy sobie, należała do zupełnie innego gatunku niż te,
czytane w audycji. Mężczyzna z brodą miał na koszulce namalowaną osobliwą
makabreskę - księżyc z rogami, a napis dumnie oznajmiał – „Noc jest nasza”. Drugi natomiast, gładko ogolony, nosił koszulkę
zespołu Candlemass z czachą przebitą czymś ostrym i układającym się w kształt
krzyża. Siostry i Bracia w
Ossobliwościach – uśmiechnęła się drwiąco. Przy każdym stała niewielka
torba, nie trudno się domyślić - wypchana płytami z muzyką.
Pomiędzy
kolejnymi wejściami antenowymi kobieta popijała kawę, słuchała rozmów, zapytana - odpowiadała krótko i przygotowywała
kolejne muzyczne kompozycje. Czas płynął przyjemnie, nie tak, jakby musiała siedzieć
sama i realizować audycję z „puszki”.
Zasłuchana
w znakomite muzyczne dzieło rozmarzyła się, przymykając na chwilę oczy. Dźwięki
gęśli i suki biłgorajskiej mieszały się z ciężkimi, bassowymi riffami gitar.
Wyobraziła sobie wiejską idyllę. Kolorowy, wiosenny sad o zmroku,
uśmiechniętych ludzi palących ognisko i wieżę starego kościoła majaczącą na
wzgórzu. Muzyka zanikała, ale jej echo pozostawało ciągle w umyśle zakłócane
jakby z daleka czytaną opowieścią. Nie
rejestrowała treści, a jedynie zmieniający się tembr głosu, którym
hipnotyzowali czytający.
Otworzyła
oczy, oblewając się rumieńcem, że pozwoliła sobie na chwilę miłego zapomnienia
odpływając w senne wizje. Zdumiało ją, że w reżyserce przygasło światło. To co
zobaczyła przez szybę sprawiło, że
poczuła się jak zanurzona w rwącym, lodowatym, górskim potoku. Jedynym źródłem
światła w pomieszczeniu było kilka tlących się ogarków ustawionych na stole
oraz podłodze. Całe studio zasnuła rzekłbyś gęsta, mleczna mgła, która nie
pozwalała dostrzec co dokładnie dzieje się w środku. Z trudem i pewną obawą
wytężała wzrok, by ujrzeć w końcu upiornie wykrzywione, woskowe, jakby oblane
księżycowym blaskiem twarze. Przerażona, nie mogła się poruszyć. Opowiadanie
trwało dalej, czytane na 4 nachodzące na siebie głosy, zmieniało go w
niezrozumiałą kakofonię dźwięków.
Chociaż
historia dotyczyła miłości, zdrady i pragnienia, przedstawiona była okropnie i
z pasyjną intensywnością lała się w niej ludzka krew. Zdrowy umysł nie był w
stanie wymyślić takich bluźnierstw. Zaschło Jej w gardle, poczuła macki
kosmicznego strachu oplatającego ciało. Stopy, uda, plecy, strach niespiesznie pełzł wyżej
w stronę karku i delikatnej szyi. Słuchała o rzeczach, których nie powinno
być!
Dobry
Boże! W pomieszczeniu znajdował się ktoś jeszcze! Był to starszy, łysy człowiek
z białą brodą. Siedział otoczony różnymi instrumentami, a na kolanach trzymał
gitarę. Nagle głosy umilkły i usłyszała ponownie muzykę! Przecież nic nie włączyła - myślała
rozgorączkowana. Redaktor oraz jego goście biesiadowali przy zastawionym
tradycyjnymi polskimi potrawami stole, zachowując się przy tym całkiem
naturalnie. Dostrzegła parujący półmisek z dziczyzną, chleb, smalec, talerze z
kiełbasą poprzetykane wędlinami, kufle wina oraz piwa, dania z grzybów i ryb.
Wydawało jej się, że wyczuła woń żurku. Tłuszcz na ustach, brodach i palcach
odbijał migotliwe światło ognia. Niesamowitość, mistyczność, faktyczna
upiorność bez krzty blasku słońca i życia codziennego – tak myślała na wpół
omdlała o sytuacji, której była świadkiem.
We
mgle spostrzegła ruszające się cienie. Nie! To były raczej widma kobiet w
luźnych sukienkach z wiankami na głowie. Delikatnie pląsały dookoła stołu
w rytm sielskiej muzyki. Ich białe, kruche i aksamitne dłonie co raz wynurzały
się z oparów mgły. Cóż to za bezecna uczta odbywała się na jej oczach?
W
kącie siedziała staruszka. Wydawała się być zrodzona z czystej muzyki. Widmowa
postać uśmiechała się do realizatorki, a ta zrozumiała, że jest wzywana na tę
nieświętą orgię… Poczuła ciepło i rozkosz czasów oraz rzeczy przeszłych.
Zasiana do nich tęsknota wiła gniazdo w jej sercu i głowie. Kobieta zapragnęła
dołączyć do biesiadujących i…
W
jednej chwili wszystko się skończyło. Ocknęła się pół leżąc na konsolecie z
głową opartą o ręce. Nie wiedziała gdzie dokładnie przebywa ani co się
stało. Jednak Echo doświadczonej wizji - tak dobrze znane wszystkim Ossobliwym
- szybko powróciło, wypełniając ją dojmującą pustką. Gdy pomału podnosiła
głowę, w odbiciu szyby przed sobą dojrzała chudą postać o bladej twarzy, ubraną
w płaszcz z postawionym wysoko kołnierzem.
Korytarz nocą....
PółRedaktor i Yaho
Córka i ja
"Noc jest nasza!"
Ossobliwości Perełką Radiową Roku 2014!
Plan narysowany przez Yaha na potrzeby opowiadania ;)
Po stokroć dziękuję Tosi i Pawłowi za cenne uwagi, które pozwoliły mi zrozumieć jak wygląda praca "na nocnej zmianie" w Trójce! Zdjęcia, które widzicie dostałem od Yaha! :D
Przydatne linki:
Jak zwykle z klimatem i fantazją. Polecam.
OdpowiedzUsuń