środa, 8 września 2021

Wiedźmin zabrał niespodziankę


Tak napisałem do ludzi z Oni On i Gry:

Wasze życie nie będzie już takie samo, drodzy fani Wiedźmina, kiedy usłyszycie moją historię. Ale czytajcie ją do końca, długa nie będzie.

 „Chcąc skrócić drogę do domu, o nie, nie wszedłem do lasu, jeno przez łąkę powiodłem swe kroki. Tej zimy śniegu nie było, to pomyślałem, że na wigilię Bożego Narodzenia dotrę mało spóźniony, a i żona złego słowa głośno nie powie, kiedy zobaczy mój urobek. Nie będę Was zanudzać, ale nagle coś mnie za nogi schwyciło, stopy śliską macką obwiązało i runąłem jak długi na zmarzniętą trawę. Strach w oczach miałem, gdyż plugastwo z wnętrza ziemi wychynęło, gębę z zębami otworzyło i… Wiedźmin ciął to szkaradztwo, a ja padłem bez ducha, omdlony.

- Wstawajcie, wstawajcie – słyszę słowa i coś mnie po gębie wali.

Musiałem się zachować jak ostatni prostak, bo zamiast powiedzieć coś mądrego, jedynie jęczałem.

- No już, prędko, czasu nie mam. Wstawajcie na nogi, powiem, co trzeba, pojedziem do Ciebie, bo spieszno mi w dalszą drogę – słyszę zniecierpliwienie w głosie mojego wybawcy i czuję, że mocne ramiona dźwigają mnie z łatwością w górę.

- Wiedźminie, dziękuję za uratowanie – zacząłem, a wiedząc co mam powiedzieć, szybko dodaję –  Panie, proście, o co trzeba. A jedną ręką obmacuję czy mam sakiewkę przytroczoną do pasa z ciężko zarobionymi pieniędzmi.

- No dobra. Dasz mi to, co masz, a o czym jeszcze nie wiesz… - wyrzucił słowa z siebie, jakby mówił to z nudów i przyzwyczajenia.

- Wiedźminie Kochany. Raz jeszcze dziękuję za uratowanie życia, obyś dostał to, z czego będziesz wielce kontent…

Pod wieczór zajechaliśmy do domu. I okazało się, że na środku obejścia moja luba, starą tradycją, chociaż później niż zwykle, wielką kupkę zeschłej trawy i wszelakiego plugastwa przygotowała do spalenia.

- Ooo… samaś to wszystko zebrała? Nie mogłaś poczekać na mnie? – mówię do niej. - Krzyże Cię będą bolały i ruszać się nie będziesz mogła. Przecież to nawet niebezpieczne jest! Święta są, było odpoczywać. Byśmy to zrobili po Nowym Roku już.

Kiedy to Wiedźmin zobaczył, uśmiechnął się paskudnie, złożył rękę w dziwnym geście i wytrysnął z niej snop iskier, podpalając tę kupę chwastów. Po czym zawrócił był swojego wierzchowca i bez słowa odjechał.

Żem się nie spodziewał tej kupy, co teraz dymiła się na całą okolicę. Takie to Święta miałem i spotkanie z Wiedźminem” 


Zaraz! Już przestaliście czytać? Nie można! Myślicie pewnie, że coś tu nie gra? Że „Ja pierdykam, my tu konkurs robimy i takie łajno dostajemy. Że koleś o kupie trawy pisze… ??!?”. Jeżeli nic z tego nie rozumiecie, czytajcie relację pewnego bogatego kupca, która wszystko Wam wyjaśni:


„Od domu dzieliło mnie już mniej niż dzień drogi, a że słońce chyliło się ku zachodowi  i głód doskwierał niemożebnie, zatrzymałem się na popas i nocleg w Karczmie "Pod Trzema Kawkami". Gdy już byłem solidnie najedzony, a w izbie nikogo poza mną nie było, rozsiadłem się swobodnie za stołem i poprosiłem karczmarza o ostatnie piwo przed snem... i wtedy do Karczmy wszedł On. Jakież było moje zdumienie, kiedy swe kroki skierował w moją stronę i zapytał, czy może się przysiąść... Zgodziłem się, poprosiwszy karczmarza o piwo dla mojego niespodziewanego towarzysza...

- Jestem Wiedźminem, słyszałeś o nas? - zaczął...

Przytaknąłem, bo jak większość ludzi słyszałem o Nich, ale nigdy ich nie widziałem... A On zaczął swoją opowieść...

- Nie przejmujcie się dobry człowieku. Powiem, co chce powiedzieć, napiję się piwa i ruszam w dalszą drogę. Skoro słyszałeś o Wiedźminach może i słyszałeś to, że wszyscy na zimę wracamy do swoich Warowni? A wiesz, dlaczego tak czynimy? Słuchaj uważnie, bo już nigdy nikomu tego nie powiem... Nie jest prawdą, że wracamy, bo brak nam funduszy na przetrwanie zimy na szlaku... Posłuchaj... zapewne jesienią widziałeś palące się ogniska na polach? Na pewno widziałeś! Wiesz też, co się o tym mówi, że pali się w nich nie tylko trawę i resztki roślin... A może sam to robiłeś? W tych ogniskach gospodarze palą truchła wszystkich  istot, które dokuczają człowiekowi w miejscu ich zamieszkania, a które udało im się złapać i ubić... Wiesz, o czym mówię? O Porońcach, Kikimorach, Dziwożonach, Topielicach Zmorach... Smoków? Smoków nie zabijam...

Gospodarze myślą, że najbezpieczniej jest palić to wszystko jesienią, bo już niedługo popioły śnieg przykryje i mróz to wszystko ściśnie. Skuteczność jest jednak tego nie za wielka... Wszystkie te istoty chędożą się przy ogniu piekielnym i tylko w jego gorącu swoje nasienie połączyć ze sobą mogą. Kiedy truchło wrzucisz do ogniska, to ono się z dymem na całą okolicę rozniesie... a i rozprzestrzeni się wtenczas również i ich nasienie. W powietrzu następuje przemieszanie się tych ohydności i niedługo to wszystko wraz ze deszczem na ziemię opada. A z tego, o ile zimę przetrwa, a wiadomo, że coś zawsze przetrwa, nowe dziwadła się rodzą, na które my, Wiedźmini już od wieków polujemy.

A śnieg? Jak wiadomo śnieg to też woda... tylko że skupienie ma inne. I w śniegu tym pełno jest tego plugastwa... Trzeba by było ten śnieg cały, nie mieczem ciąć, a... topić go. Taaak.. był cech wiedźminów, którzy śnieg podgrzewali i nasienie to całe z wody odławiali, ale pracy z tym dużo było, a efektów żadnych. I to jest powód, dla którego wracamy na zimę do naszych Siedlisk... Nie da rady tak walczyć. No... pora już na mnie...

 ...

Wiedźmin piwo wypił, sera mojego i boczku, które zostawiłem, dojadł, wstał i jak wszedł do Karczmy, tak wyszedł. A ja? Cóż, bałem się jakoś na początku o tych rewelacjach komuś wspominać, ale co tam, opiszę to, może jakiś bard o tym piękną pieśń ułoży...”


Ha! Wiedźmin dostał ode mnie taką kupę, którą z dymem puścił. Innym pewnie konsole zabrał… 



Info:

No! Druga część opowiadania jest doskonale znana... światu! Wam nie? A to dziwne??!? Wszak jest to tekst stary, pierwszą publikację miał na fbl.pl 24 września 2013 roku, a Wojciech Ossowski w Ossobliwościach Muzycznych w Programie Trzecim Polskiego Radia czytał to w maju 2015 roku ;> 

Dopisałem cały początek i z uśmiechem na twarzy wysłałem ludziom z Oni On i Gry, którzy organizowali konkurs. Wygrałem podręcznik do Wiedźmina. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz