sobota, 4 stycznia 2020

Relacja z przygód do Zew Cthulhu Rpg z marca 2015 roku



Wyjazd na weekend do rodziny za miasto zaplanowany był od dawna. Tradycyjnie już, jednym z głównych punktów programu będzie rozegranie jednej lub dwóch przygód w nasz ulubiony system RPG - Zew Cthulhu. Ale po kolei...

Nadszedł piątek. Słońce od rana świeciło mocno, sprawiając, że w głowie kiełkowała myśl: "Oto nadchodzi wiosna". Ale jest to stwierdzenie wychodzące bardziej z serca niż z głowy. Doświadczenie i rozum natychmiast zweryfikowały to marzenie. Mieliśmy przecież kiepską zimę tego roku. Kiedy w lutym nie ma mrozu  i jest ciepło, to nawet i w maju potrafi spaść śnieg. Zobaczycie!

Spakowani i zaopatrzeni w odpowiednie artykuły "ożywcze..." wyruszyliśmy za miasto. Kiedy nadszedł wieczór, po zrobieniu dużej ilości pizzy, zaczęliśmy oglądać niedawno zakupiony na tę okazję przygodowy film fantastyczny, w którym Pięć Armii, raczyło, ku naszej uciesze, stoczyć ze sobą wielką bitwę. Doznania płynące z ekranu podniecaliśmy dodatkowo płynami ożywczymi, które rozwiązywały nam języki i skorzy byliśmy dyskutować na niezliczoną ilość tematów! Kiedy film się skończył i było już późno, zmęczeni lecz szczęśliwi, zalegliśmy w swoich leżach, śniąc mgliste fantazje o mającym nadejść dniu...

...który przywitaliśmy śniadaniem składającym się z jajecznicy oraz mocnej, czarnej kawy. Po posiłku wyruszyliśmy do lasu rosnącego w sąsiedztwie obejścia, by zaczerpnąć świeżego powietrza oraz inspiracji na wieczorną sesję RPG. To zadziwiające ile tematów można podjąć wędrując bukowo - olchowym lasem, m.in o miłości, wojnie, osiągnięciach medycyny, starożytnym Egipcie czy... dinozaurach. Powietrze było przesiąknięte zapachem zgniłych liści oraz mokrej kory drzew. Słońce świeciło w oczy poprzez nagie gałęzie, kiedy przechadzaliśmy się wolno po miękkim, liściastym dywanie, co raz przerywając rozmowę, kiedy w gałęziach drzew rozśpiewywał się nieśmiało jakiś ptaszek.

Po powrocie do domu zjedliśmy na obiad pyszne pierogi, okraszone sowicie skwarkami. A kiedy wypiliśmy po kubku gorącej kawy, rozpoczęła się sesja.


Przygoda w sam raz dla detektywa! Lata 20 ubiegłego wieku...  W pokoju zasłonięte ciężkie zasłony, zapalona lampa. Z głośników komputera delikatnie płynęła muzyka z Fallouta - sprawiając, że groza pojawiła się nagle, nawet bez opisania jej przez Strażnika Tajemnic.

W przygodzie pojawiały się rezydencje bogatych rodzin,  nocne kluby, siłownia połączona z salą do boksu, artysta rzeźbiarz oraz jego kierowca, prostytutki, policjanci... A wszystko to w oparach tytoniowego dymu oraz alkoholu, które i tak nie zdołały przyćmić grozy i tajemnicy, które zaległy w myślach i sercach Badaczy. Upływający czas, zniecierpliwienie i niemoc. Człowiek zawsze jest tylko małym trybikiem w wielkiej machinie świata. Jednak z każdym małym kroczkiem, tym wyreżyserowanym czy improwizowanym... po długim czasie, w końcu doszło do rozwiązania zagadki.  A tam już czekał na Graczy obłęd...

Chwila przerwy na relaks, rozprostowanie kości i omówienie przygody... Kolejne drinki i powrót do błogiego stanu. Czas na drugą przygodę, kontynuację tej poprzedniej. A w niej podróż starym samochodem przez zielone i dzikie wzgórza Vermont. Przydrożne małe miasteczka, motele, osobliwi ludzie, a w końcu również rzeczy i istoty nie z tego świata - Duchy, Wampiry, Wilkołaki, Istoty z Głębin, które na końcu okazują się jedynie sennym majakiem.


Tutaj fakt warty odnotowania. Pierwszy raz grałem ze swoją 4 letnią córką w RPG. Występowała ona we śnie Badacza, tańcząc, śpiewając oraz wypowiadając ważne kwestie!!! 

Dwie jednostrzałówki zimowo - wiosennego wieczoru. To było udane spotkanie.


Pisałem ten tekst 7 marca 2015 roku. Teraz moja córka doskonale wie co to gry RPG.

Jeżeli chodzi o drinki, to te się nie zmieniły od lat:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz