wtorek, 28 sierpnia 2018

Odpoczynek Strażnika Tajemnic



Ludzie mówią tak, żebym wszystko usłyszał. Na głos, w mojej obecności. Pełni wiary wyrażają opinię, że już nie dokonam niczego twórczego, że jestem bezsilny. Bez weny, straciwszy resztki wyobraźni. Że na więcej mnie nie stać. Mam być podobno załamany, wypalony, ciągle podenerwowany. I mówią tak o mnie, o Strażniku i Badaczu Tajemnic. Ignoranci.

Jestem teraz na wakacjach. Niewielka miejscowość na wschodzie Polski. Odpoczywam. Ciepła noc, nawet gorąca, przypominające te, w krajach nad Adriatykiem. Siedzę w ogrodzie pod jabłonią. Jej gałęzie uginają się od owoców. Przede mną, niedaleko, rośnie sosnowy las, którego zapach doskonale czuję, pomimo intensywnych kwiatowych perfum róż, lilii, lawendy z ogrodu i słodkiej woni gnijących na ziemi, niepozbieranych jabłek, przyciągających w dzień chmary os.

Nade mną bezchmurne niebo i księżyc prawie w pełni. Za dwa dni będzie jego najdłuższe, od ponad stu lat, całkowite zaćmienie. Satelita stanie się brunatno czerwony. W kolejnych dniach planeta Mars, znajdzie się blisko Ziemi. Ludzie będę emocjonować się różnymi rzeczami, a błahostki rozpalą w niektórych agresję. Z przyjemnością zignoruję to wydarzenie.

Specjalnie na odpoczynek wybrałem ten region kraju, pełen skrzętnie skrywanych tajemnic i zagadek, zapomnianych i niezrozumiałych spraw, o których żaden z przyjezdnych, obcy, nie ma prawa nigdy się dowiedzieć. I nie wszystko to, co kryje zasłona milczenia, dotyczy sytuacji, do których człowiek przyłożył rękę. Jesteśmy samolubni myśląc, że stanowimy centrum życia na Ziemi, ba, wszechświata.

Obok, na niewielkim stoliku paruje gorąca, dopiero co zalana i zamieszana herbata. W srebrzystym świetle widzę obracające się fusy, które oddadzą wodzie swój smak i kolor. Jeszcze chwila do pierwszego łyka. Błogi spokój. Słyszę odgłosy nocnych stworzeń, które nie dla mnie, a dla siebie urządzają nocne koncertowanie. Wsłuchuję się dokładnie w tę muzykę, gdyż za jakiś czas zamilknie i trzeba będzie czekać na nią kolejny rok, tak samo jak brakuje mi już porannych, wiosennych śpiewów ptaków w gałęziach drzew. Mokra trawa przyjemnie ochładza nagie, zmęczone stopy. Nic mnie nie boli.

Nie myślę o niczym i nikim bez znaczenia. Świat nie istnieje. Gdyby nie krzesło, stół, kubek, laptop, rosnące równo w rzędach kwiaty i bezdźwięcznie latające nad głową samoloty i satelity, można by pomyśleć, że ludzkości nigdy nie było. A przecież tak nie jest. Czuję, a raczej wiem, że pewien pustelnik, w chacie w głębi roztoczańskich lasów odprawia tajemniczy rytuał. Ale coś poszło nie po jego myśli. Przywołana Istota przybiegła do mnie, a widząc, że nie chcę aby mi przeszkadzano, wróciła bezgłośnie do swojego wymiaru.

Albo ten mały, niepozorny, pożółkły fragment ludzkiej kości, który widziałem pomiędzy rabatkami. Dlaczego się tutaj znalazł, od jak dawna spoczywa niepokojony i do kogo należał? - takie pytania nasuwają się Wam do głowy. A ja wiem o nim wszystko. Ofiara religijnych prześladowań, zamordowana za wiarę, a raczej jej brak. Ludzie uwielbiają zabijać, na tym polega religia. Mamy szereg wynaturzeń.

Dostrzegam też rzeczy z zamierzchłej przeszłości tego miejsca. Nieudokumentowane w żaden sposób, nigdy niezapamiętane. Zbrojny oddział miejscowej ludności broniący się przed czymś, czego nie mogą pokonać. Krótkie okrzyki towarzyszące ulatującemu życiu, kiedy coś ciemnego, unosiło się w poranne niebo.

Ale nie była to ta sama ciemność, która poustawiała wapienne skały na samym wierzchołku wzgórza Kamień. Tę też znam. Objawia się, kiedy ktoś przebywa blisko miejsca, w którym  stała karczma przy drodze do niedaleko leżącego stąd Józefowa. Wejdź do puszczy w niedzielę o zmierzchu, a usłyszysz grę na skrzypcach. Nie radzę jednak kontynuować podróży. Wszak możesz dołączyć do potańcówki kopyt, ogonów, rogów, wdychając siarkę. Poranna mgła kończy zabawę, o ile dotrwasz.
   
Znam również tajemnicę upływającego czasu. Nie, nie można go powstrzymać ani fizycznie zawrócić, ale istnieje eliksir, dzięki któremu kilka razy w życiu można poczuć się młodo. To za każdym razem, ponownie przeżywana, szalona miłość do nowej osoby. Dzięki niej, możesz poczuć się setny raz niewinnie, kiedy nawet mając wiele lat na karku, naiwnie będziesz zgłębiać nie tylko sekrety serca i mózgu drugiej połowy. To złudne uczucie, tania sztuczka kiepskiego artysty. Tysiące przygód można przeżyć nie z tysiącami osób, a z jedną...

Powietrze jak wino. Pociągam z kubka trzy szybkie łyki gorącej herbaty. Wspominam dzieciństwo, przeżyte lata młodzieńcze i dorosłość. Oczy mam zamknięte, a na twarzy uśmiech. Pisali to już przede mną mędrcy. We wspomnieniach najważniejsze jest to, żeby mieć miejsce, gdzie można je wspominać. Zjawisko jest bardziej kompletne, kiedy człowiek ma się z kim nimi podzielić.

Ale czy to są wszystko sprawy, o których warto pisać obszerne notatki czy opowiadania?

Jest już późno, nie potrzeba mi wiele godzin snu, chociaż pościel jest nieprzyzwoicie miękka i chłodna. Rano, zaraz po śniadaniu, ponownie zanurzę się w wodzie. Nakarmię spragnione wysiłku mięśnie. Mógłbym godzinami nurzać się wodzie. I choć zdaję sobie sprawę, że bardziej romantycznie byłoby pływać w morzu, którego wody bezpośrednio opływają i obmywają skarby oraz ciało Pana na R’lyeh, to czuję, że jestem radosny, pełen siły i kreatywny. Nabieram motywacji, że gdy wrócę do domu, dalej będę pisać o rzeczach, których nie powinno być.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz