wtorek, 7 kwietnia 2015

Aktywny w Szaleństwie ...i Schronie Przeciwatomowym numer 13



Notatki do nieopublikowanego wywiadu z inż. Andrzejem S; projektantem schronów przeciwatomowych, przeprowadzonego w dniu 31.01.2015 roku, przez Dominikę W. redaktorkę „Atomowych Nowin”


„[…] Pani kochana! To będzie koszmar! Mówię to teraz, żeby nie było później jakichś nieporozumień. Sam projektowałem ten grób! Nie, zaraz! Ja oczywiście zaprojektowałem schron przeciwatomowy, według mojej najlepszej wiedzy oraz przy współpracy z najlepszymi autorytetami w dziedzinach budownictwa, fizyki, atomistyki, przeróżnych inżynierii… oraz innych przydatnych w tym projekcie specjalistów. Nie ukrywam tego, poprosiłem również o pomoc kilku twórców powieści fantastyczno naukowych.

Ładnie to wszystko miałem zaprojektowane, mój zespół nazywał się Twarda Skała. Palce lizać były wszystkie plany. No mucha nie siada! Pani kochana, wyobraź sobie te stosy papierów z obliczeniami, poukładanych na półkach w wielkiej, specjalnie wentylowanej sali. A na dyskach twardych komputerów było tego wszystkiego kilka giga danych.   

Wykonaliśmy nawet makietę schronu w skali 1:1 do którego weszliśmy i testowaliśmy na przeróżne sposoby. Budowa tej makiety była oczywiście, sobie pani wystawi, objęta klauzulą – „Ściśle Tajne”… Wzorem tych całych projektów - baz na marsie, też postanowiliśmy w nim zamieszkać. Wszystko działało idealnie. Obciążaliśmy systemy maksymalnie, wszystko buczało, huczało i pięknie wibrowało i… nic się nie popsuło. Nawet najmniejsza uszczelka w kibelku!

A tu nagle, któregoś dnia dostajemy pisemko od Ministerstwa Obrony, że wszystko ładnie, cacy, gratulują nam, odznaczają orderami, ale całość za droga... Trzeba ciąć koniecznie koszty, używać zamienników, tańszych materiałów, tanich chipów. Tanich chipów, rozumie pani kochana? Wszystko musieliśmy praktycznie zmieniać, wszystko miało być tańsze! Banda zasranych urzędasów. Siedzą ci tacy za biurkami i wydaje im się, że znają się lepiej na tym, co  trzeba zrobić w celu ochrony ludzi przed wyparowaniem. Ha! Jestem ciekawy, czy jak dojdzie już do wojny to i… użyją zamienników w bombach atomowych. Głupcy! […]”



Dwadzieścia siedem lat później, autor projektu schronu przeciwatomowego Andrzej S. zmarł śmiercią naturalną. Najbliższej rodzinie wydaje się, że mógłby pożyć dłużej, gdyby nie to, że z każdym rokiem robił się coraz bardziej zgorzkniały z powodu narzuconych zmian w planach budowy schronów. Nie mógł się pogodzić z tym, że życie ludzi może być zagrożone przez cięcia finansowe. Do końca swoich dni pisał podania i wysyłał wyliczenia do władz państwowych, że narzucone zmiany są błędne. W ostatnich miesiącach przed śmiercią dochodziły do niego plotki, że schrony dla wysokich urzędników państwowych oraz ich rodzin, będą miały oryginalne części, co dodatkowo pogorszyło jego stan zdrowia.    

* * *

A 130 lat później wybuchła wojna, a ludzie zeszli do schronów.


* * *

Z notatnika znalezionego w biurku schronu:


„[…]Na początku wszystko szło bardzo dobrze, zgodnie z procedurami. Ludzie organizowali się w struktury, zaznajamiali z kodeksami, prawami, instrukcjami obsługi i innymi przepisami, które co prawda i ja musiałem poznać, ale nie przykładałem do tego jakiejś większej wagi. Zawsze rodzice mogli mi podpowiedzieć co mam robić. Młodzi ludzie, tacy jak ja, od samego początku staraliśmy się zaprzyjaźnić i pomagała nam w tym, tak jak to jeszcze jakiś czas temu, wszelaka interaktywna rozrywka - gry komputerowe i schronowa sieć komputerowa. Ale nie siedzieliśmy tylko przed ekranami komputerów, chodziliśmy również po całym tym kompleksie i nie mogliśmy się nadziwić, że to wszystko działa i że w podobnych miejscach na całym świecie przebywają teraz ludzie, czekając aż… Nie wiem w sumie na co mam liczyć? Że po wyjściu ze schronu nastanie pokój, gdyż nikt nie będzie chciał wrócić do niego z powrotem? Że raptem ktoś pójdzie po rozum do głowy i ludzkość się zjednoczy? Pisze do Ciebie mój pamiętniczku!!! (być może dla tych, którzy go kiedyś przeczytają) Byłem młodym człowiekiem, wiedziałem co to wojna, ale nigdy nie śmiałem pomyśleć, że wybuchnie za mojego życia. Tak! Teraz siedzę w schronie przeciwatomowym![…]


[…]Życie przebiegało normalnie z codzienną działalnością dorosłych na  rzecz schronu - przeglądanie maszyn oraz roślin, które dostarczały nam prawdziwego, naturalnego jedzenia. Ciągła praca w laboratoriach, magazynach,… organizowanie wspólnych spotkań kulturalnych. Opowiadanie o czasach minionych, rozstrzyganie sporów, do których co jakiś czas dochodziło. Organizowanie pogrzebów, wesel i oczekiwanie na młodych ludzi, pierwszych, urodzonych w schronie. No i… chodzenie do szkoły, kontynuacja nauki.  A jakże! Trzeba być wszak wykształconym kiedy się wyjdzie na powierzchnię. Tak sobie jeszcze myślę… tutaj nie ma rur i kabli, które wydawało mi się zastać. Korytarze wyglądają zwyczajnie, jak te przykładowo w szpitalu, z wyłożonymi na podłodze kafelkami, a światło pochodzi z ledowych diod umieszczonych w suficie. Zupełnie zwyczajnie. […]

[…]Mija 7 rok mojego życia w schronie atomowym. Jestem doradcą Naczelnika, który każe do siebie mówić  Naczelny, gdyż „Naczelnikiem był Marszałek”
  
Najpierw zaczęło się niepozornie, drobne, łatwe do naprawy rzeczy. Usterki te nie wzbudziły wśród mieszkańców żadnej paniki, wszak odpowiedni ludzie - przeszkoleni fachowcy dbali o wszystkie maszyny. Ale później... wysiadła aparatura do oczyszczania ścieków i klimatyzacja. Smród w całym domu był niesamowity, gorąco jak w piekle, dzieci płakały, ale po tygodniu udało się wszystko naprawić, przy czym, musiano zamknąć kilka sekcji mieszkalnych na kilka dobrych tygodni. No cóż... Skażenie nie pozwalało na wyjście ludzi ze schronu. A po pół roku od tego zdarzenia wyrzuciło jakiś mały korek i najpierw zgasło światło, a później zabrakło prądu... […] 


Fragment sprawozdania Zespołu Poszukiwawczego Nr 34 do Sekretarza Generalnego ONZ:

„Dnia 31 marca odkryliśmy kolejny schron przeciwatomowy. Wszyscy mieszkańcy nie żyją, systemy podtrzymujące życie niesprawne. Odliczanie komputerowe oraz tradycyjne - kalendarzowe zatrzymało się na 8 roku po wybuchu I Wojny Atomowej. Trwają prace nad sprawdzaniem co było bezpośrednią przyczyną śmierci wszystkich mieszkańców, gdyż niektóre, porozrzucane po całym kompleksie ciała nie mają głów.”

www.facebook.com/starywujek000

   Obrazeczek z gry Fallout.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz