środa, 4 marca 2020

Czas choroby - opowieść wiedźmińska



Są niekiedy w życiu Wiedźmina Wychowawcy takie sytuacje, w których narzędzia służące do rozwijania osobowości, przekazywania systemu wartości, norm, wzorów zachowań - obowiązujących we współżyciu z innymi ludźmi, zamienić trzeba na narzędzia, którymi trzeba leczyć ciała swoich "wychowanków". Wtedy Wiedźmin Wychowawca korzysta z bogatego arsenału i uzbraja się w :

Dwa termometry - jeden na... nie, nie... jeden elektroniczny, a drugi rtęciowy. Termometr elektroniczny jest szybki, ale zawodzi jeżeli ma wyczerpaną bateryjkę. Termometr rtęciowy nigdy się nie myli, ale działanie jego jest powolne, a jego rozbicie groźne.

Pierwszymi eliksirami, których należy użyć przed walką, kiedy z ciałem "wychowanka" zaczyna być nieciekawie, pojawia się gorączka i zagrożenie zdrowia - są paracetamol i ibuprofen... Dawkowanie zależy m.in.  od wieku i wagi wychowanka... Pamiętajcie, że niektórzy z wychowanków mogą nie być podatni na jeden z tych składników, trzeba tedy podać drugi i uważnie przyglądać się czy działa. Stosujemy też zimne okłady na trawiące gorączką ciało, a niekiedy również i kąpiele w odpowiedniej wodzie.

Kolejnymi miksturami, które trzeba zażyć to wszelkiego rodzaju antybiotyki. Jednak w tym przypadku Wiedźmin korzysta już z porady specjalistów, którzy szykują specjalne recepty na walkę z chorobą. Rolą Wiedźmina Wychowawcy jest konsekwencja w podawaniu przypisanych środków.

W chorobie podaje się zazwyczaj też inne mikstury - nazywane są one syropkami, maściami, kropelkami, aerozolami oraz witaminami. Tych specyfików jest wiele i działanie mają przeróżne. Nie będę zatem opowiadać o nich.

Do podawania tych wszystkich wywarów używa się przeróżnych pojemniczków, fiolek, strzykawek i... wszystkie one muszą posiadać miarki, gdyż trzeba mieć baczenie na ilość podawanej mikstury zgodnie z powiedzeniem, że "każdy lek w nadmiernej ilości szkodzi."

Wiedźmin po morderczej walce niekiedy sam zaczyna chorować, nie ma jak to się zwykło mówić - immunitetu. Jest to przypadek dosyć częsty i nie ma w tym nic dziwnego, wszak podczas pracy przebywa w straszliwych wyziewach... 
  
Bardzo częstym sposobem Wiedźmina Wychowawcy na odpoczynek i leczenie swoich sfatygowanych nerwów jest zażywanie specjalnych mikstur, których bazą jest mocny alkohol.

Konsekwencja i wyszkolenie, cierpliwość, stanowczość, elastyczność w działaniu i fantazja decydują o powodzeniu w walce z chorobą. A sposobów na walkę z nią jest wiele... ale jak sami rozumiecie, nie da tutaj się o nich wszystkich wspomnieć. Zdrowia! 






Opowiadanie to napisałem 26 stycznia 2013 roku. Teraz też walczę z chorobą moich państwowych dzieci. Lekarstwa praktycznie się nie zmieniły, wychowankowie są starsi to dajemy im proszki. Nie używamy termometrów rtęciowych, ale sposoby działa są niezmienne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz