Dobry
system…
- No jak nie w Schronie to gdzie? – zapytałem. Co Ty w ogóle mówisz?… Przecież wiesz, że…
Ech… No po co tak mówisz?... Gdzie indziej przetrwaliby wojnę? Nie było innej
możliwości i przecież wiesz o tym… Uczysz się o tym nawet w szkole… jakby to
było coś, czego nie można zauważyć…
No już dobrze Ian… uspokój się… Szkoda
się denerwować. -
odparła leżąca na łóżku Shani. Czy to już
pogdybać nie można… „Co by było gdyby?”…
Wiesz, korzystam z okazji, że mogę rozmyślać o różnych rzeczach, nawet o takich... Od kiedy Ci to przeszkadza?
-
Dobrze już. Rozmyślaj sobie o tym. Jakoś
nie mam dzisiaj do tego głowy. Do niczego nie mam!... czuję się rozbity.
Przepraszam…
-
No nie możesz być rozbity Mistrzu Ianie…
wszak to Ty dzisiaj będziesz wielkim Kreatorem… Już nie mogę się doczekać. Nie
zmienisz chyba zdania i nas zawiedziesz… na kilka godzin przed? – do
rozmowy dołączył milczący do tej pory chłopak.
-
Nie, nie… wszystko dobrze Bob. Damy radę
ze wszystkim… Nie patrzcie się tak na mnie, dam radę… Shani przepraszam, mów
dalej…
-
A czy to jest o czym mówić więcej? Hmm… Tak
swoją drogą… Jak można myśleć o czymś, o czym się nie wie? Jeżeli nie zdajemy
sobie z czegoś sprawy, nie możemy o tym myśleć… tak?
-
Ano… ale ktoś kiedyś musi o tym „czymś
nie do pomyślenia” zacząć myśleć, bo nie byłoby.. chociażby różnych wynalazków.
Chociaż…
-
Masz rację… - wtrąciła się Shani i
usiadła na łóżku… Ja to czasem myślę
sobie, jak to jest tam na zewnątrz…
-
Chyba wszyscy myślimy… -
powiedziałem. Całe to rozmyślanie jest
ciekawe. Ale całe nasze życie i… naszych rodziców upłynęło właśnie w tym
miejscu… Kolejne pokolenie, które się urodzi… będzie… hmm… jakie to słowo?…
Będzie żyło tym miejscem?… Czy wyjdziemy stąd kiedyś się pytasz? To co tutaj,
to całe nasze życie…. Pomimo, że wiemy,
że jest coś na zewnątrz, to w tym
miejscu, w którym jesteśmy teraz dajemy sobie doskonale radę ze wszystkim…
Myślę, że wszyscy… W sumie nie ma dla nas tego „czegoś na zewnątrz”… To „coś na
zewnątrz” nie istnieje… Rozumiecie mnie?
-
Zostaniesz filozofem - odparła Shani…
Rozumiemy… doskonale.
Bob
jak to miał w zwyczaju, przysłuchiwał się rozmowę… i teraz tylko pokręcił
głową… Po chwili powiedział: Znalazłem książkę
Shani, muszę iść… Spotykamy się za kilka godzin… według planów?
-
Ja też już muszę iść. Do zobaczenia
niedługo – powiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia za Bobem.
…
Wróciłem
do swojej kwatery. Ojciec właśnie kończył obiad… mama leżała na łóżku i
słuchała muzyki…
Cześć – powiedziałem. W szkole jak to w szkole, raz lepiej raz…
gorzej.
Mama
mnie nie usłyszała, a ojciec popatrzył się na mnie dziwnie i podszedł do
zmywarki żeby włożyć do niej brudny talerz.
-
Masz teraz wolne? Chcesz mi pomóc w
dłubaniu w silniku? – zapytał się mnie ojciec i sięgnął po gorący kubek
herbaty, którą kochał pić… Zastanawiałem się nieraz co by zrobił, gdyby jej nie
było??!?...
-
Wiesz co Tato… ustawiłem się na wieczór…
chciałbym troszkę poczytać. Nie chce mi się jakoś dłubać w silnikach…
-
No nic… nie ma sprawy, wszak to ja tu
jestem specjalistą od napraw wszelakich. Powiedz mamie, że mi obiad smakował
jak się obudzi. I puścił do mnie oko, poczym wziął torbę z narzędziami i
wyszedł.
A
ja nalałem wody do kubka i poszedłem do
… mojego pokoju… Wziąłem leżącą na stole książkę i położyłem się na łóżku… Musze
sobie poczytać o czasach przeszłych… O tradycjach, sposobie ubierania, zachowania… - pomyślałem.
…
Byłem zafascynowany nowymi informacjami… - ale po pewnym czasie usnąłem.
…
Po
dwóch godzinach się obudziłem… otworzyłem powoli oczy… coś mi się śniło… Świat, o którym
czytałem… Uśmiechnąłem się do siebie. Już wiedziałem jak ten senny majak
wykorzystać…
Po
zjedzeniu kolacji i zabraniu kilku niezbędnych rzeczy na wieczór, poszedłem do kwatery
Shani…
Bob
przyszedł kilka minut po mnie. Po krótkiej wymianie zdań przystąpiliśmy do gry…
Dobrze… - zacząłem. Pewnie już
myśleliście, w kogo byście chcieli się wcieli…
- Ja zostanę aktorką… o blond włosach… będę
chodziła w czerwonym płaszczu i będę palić
cygara… Usta będę miała umalowane szminką, a …
Czym? – zapytał Bob?
Szminką… takie coś do ust dla kobiet,
zobacz… tutaj jest opis…
- Shani pokazała Bobowi podręcznik…
-
Acha… już wiem… szminka, trudna nazwa,
ale ją zapamiętam – powiedział Bob przeglądając książkę… Ja będę prywatnym detektywem… Będę miał
kapelusz i długi płaszcz… będę nosił w kaburze pistolet 223… Hmm… nie… to miał
być colt…
Po
kilku minutach ustaleń zacząłem opowieść…
- Deszcz nieprzerwanie siąpił od
kilku dni. Nocne niebo zakrywały gęste chmury. Eony rozświetlały mokre budynki,
ulice i ludzi podążających po w portowej dzielnicy Chicago… W końcu znalazłeś
adres lokalu, w którym umówiłeś się z piękną nieznajomą… Ze środka słyszysz
muzykę jazzową i czujesz delikatną woń egzotycznych przypraw.
-
Zanim wejdę do budynku, zdejmę kapelusz,
chce poczuć deszcz na twarzy… - powiedział Bob. Przeczeszę mokre włosy ręką i wejdę do środka… W gębie mi zaschło,
zamówię whisky…
…
Po
kilku godzinach…
No… to była dobra sesja… Ubawiłem
się doskonale… - powiedział Bob. Dobry ten system Arkadia… wszystko tam można było robić… Och…
Dobry wynalazek to RPG – powiedziała Shani ziewając i
trąc oczy…
Cieszę się, że się Wam podobało – powiedziałem i zamknąłem
podręcznik do gry.
Tekst ten został napisany dla Trzynastego Schronu i obecnie znajduje się w jego zasobach. Tym opowiadankiem nawet wygrałem jakąś książkę... chyba "Arkadię" - Iwony Michałowskiej.
www.facebook.com/starywujek000
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz